Przede wszystkim, wystawiając taką ocenę staram się postawić na miejscu widza w 78', a nie tego z 2017, który Superman'a traktuję jako swego rodzaju przedmiot kultu. Robię to tylko z tego typu filmami choć wiem, że ponadczasowość również powinna być pewnym kryterium oceniania. Tutaj mamy po prostu kartki komiksu wyrwane i przeniesione na ekran co nadaje swego pozytywnego rodzaju, słodkiej i chyba zaplanowanej kiczowatości, a także wzmaga tęsknotę za mniej skomplikowanym kinem lat dziecięcych. Oprawa audio-wizualna wyjęta z Gwiezdnych Wojen, ciekawe efekty specjalne, odpowiednie proporcje powagi i humoru. Poważna wada? Smucący brak logiki. Tak czy siak - sentyment jest, chyba u każdego, kto oglądał Supermena, a później biegał z kocem albo ręcznikiem na plecach. Szkoda, że już mi żona nie pozwala.
Zabieram się za kolejne części tego tasiemca :)